Zapewne korzystasz z mediów społecznościowych. Jeżeli nie — zazdroszczę. Chciałbym umieć obyć się bez nich. Bez platform zaprojektowanych tak, aby zabierały jak najwięcej naszego czasu. Nie o tym jednak tym razem.
Porozmawiajmy o tym, że jeżeli korzystasz z Facebooka, Twittera, Instagramu, TikToka czy innej popularnej platforny, jesteś w zasadzie skazany(-a) na decyzje właścicieli tych platform. Ich politykę moderacyjną, ich model biznesowy itd. Teoretycznie możemy przestać korzystać z dowolnej platformy, lecz tracisz wtedy dostęp do całej jej zawartości, a przynajmniej do interakcji z tą zawartością. Nie masz dostępu do funkcji komentowania, obserwacji/subskrypcji/znajomości czy tworzenia własnej zawartości.
Porównaj tę charakterystykę z podstawową właściwością poczty e-mail. Tam, mając konto u dowolnego dostawcy e-mail — choćby popularny gmail.com — możesz komunikować się ze znajomymi mającymi konto u innego dostawcy, powiedzmy wp.pl czy na własnym hostingu i własnej domenie. Każdy taki dostawca może oferować inną funkcjonalność, inną dostępną powierzchnię, inne zasady (np. dostępny tylko dla studentów i pracowników uczelni, nie pozwala na wymianę danego rodzaju treści czy różni się polityką prywatności). Każda taka usługa może być finansowana w inny sposób (reklamy, subskrypcja lub jednorazowa opłata, dobrowolne darowizny…). I — co najbardziej widoczne — dostawca wyróżnia się domeną, która staje się częścią Twojej internetowej tożsamości. Wracając — jeżeli nie jesteś zadowolony(-a) z usług jednego dostawcy, znajdziesz innego, którego oferta bardziej przypadnie Ci do gustu.
Wyobraź sobie, że ta cecha (ten rodzaj decentralizacji) zostaje przeniesiona również na media społecznościowe. Wyobraź sobie, że mając konto na Twitterze zaobserwujesz swojego ulubionego instagramera, a na Facebooku skomentujesz film youtuberki, którą z tego konta subskrybujesz. To właśnie Fediwersum (fediverse — federated universe — sfederowane uniwersum). Tak użytkownicy określają sieć, na którą składają się niezależnie funkcjonujące sieci społecznościowe, wzajemnie komunikujące się ze sobą. Składają się na nią platformy takie jak Mastodon, PeerTube czy Friendica (mógłbym spokojnie wymienić z pamięci jeszcze kilkanaście). Ponieważ są one w większości dostępne na permisywnej licencji, znajdziesz już tysiące serwerów tych platform.
Kto prowadzi takie serwery?
W przeciwieństwie do wspomnianej wcześniej poczty e-mail, nie znajdziesz tu jeszcze mających setki milionów użytkowników serwerów należących do gigantów takich jak Google, Microsoft czy Apple. Są jednak serwery będące dodatkowymi usługami jakiejś firmy, prowadzone przez organizacje non-profit, przez twórców projektu czy osoby prywatne, często proszące przy tym o darowiznę na utrzymanie serwera. Dzięki temu na większości z nich nie zobaczysz reklam, ani profilowania treści. Każdy taki serwer może mieć swoje zasady i decydować, jakie treści mogą publikować jego użytkownicy. Nie traci jednak kontaktu z użytkownikami innych serwerów, jeżeli administracja nie zablokuje ich.
Czy to już działa?
Tak, obecnie istnieją tu dojrzałe platformy mikroblogowe, jedna platforma do udostępniania wideo, odpowiednik Instagrama, platformy blogowe, projekty zbliżone charakterem do Facebooka i wiele innych ciekawych projektów, na których łącznie zarejestrowało się kilka milionów użytkowników. Sam korzystam z Mastodona — najpopularniejszego z nich wszystkich — od 2017. W styczniu b.r. (2021) zauważyłem tu falę nowych polskojęzycznych użytkowników i — choć zbiegła się w czasie z reakcją mainstreamowych social media na zamieszki w Kapitolu — nie była to w większości szeroko pojętą prawica. Chciałbym, żeby tych użytkowników było więcej, dlatego powstało fediverse.pl. Są tu różni ludzie, szukający alternatywy z różnych powodów, lub po prostu dołączający tam, gdzie są ich znajomi.
Jeżeli chcesz spróbować i nie wiesz gdzie zacząć, zapraszam do przeczytania strony Poznaj alternatywy, gdzie projekty na które składa się Fediwersum zostaną przedstawione w zestawieniu z podobnymi, lecz scentralizowanymi platformami.
To jeszcze nie o to chodzi, pełna wolność słowa możliwa jest tylko przy zastosowaniu Blockchain domains
Technicznie nie ma żadnego większego problemu w tym, aby jakiś serwer Fediwersum działał na blockchainowym DNS-ie (choć implementacji jeszcze nie widziałem), poza tym, że zasięgiem ograniczyłby federację do innych serwerów rozumiejących te domeny.
Jest możliwe np. użycie Ethereum Name Service + TOR, przy czym TOR wydaje się w tej kombinacji opcjonalny. Są już instancje używajace tego jako dodatkowej domeny.
https://git.pleroma.social/pleroma/pleroma-meta/-/issues/58
Poza tym, odpowiadając jeszcze raz po 2,5 miesiąca, ludzie korzystają z alternatywnych mediów społecznościowych z różnych powodów, nie zawsze jest nim wolność słowa, czasem jest to wręcz poszukiwanie bardziej moderowanej przestrzeni. Fediwersum może dać zarówno jedno, jak i drugie.
Taki termin jak fediverse już chyba gdzieś w życiu słyszałem ale nie spodziewałem, sie, że idea zdecentralizowanych plaltform społecznościowych przyjmie się także w Polsce. Cieszę się, że zmierzamy w tę stronę, wydaje mi się, że możnaby zareklamować tę stronę na Wykopie albo innych mikroblogach (nie licząc Lurkera bo to straszny echo chamber).
Nie przyjęła się tak dobrze jak w niektórych krajach. Nie ma tu organizacji promujących czy rozwijających takie rozwiązania, ludzi za mało… Jeśli chcesz gdzieś podlinkować, bardzo fajnie, lubię czasem widzieć że ktoś tutaj linkuje
Jestem z Wami
No może nareszcie. Bo już 12 lat wiszę na Facebooku.
Może w końcu coś innego , no nic rejestruje się.
Idea jak najbardziej słuszna. Potrzeba tylko odpowiedniej ilości użytkowników, by można zagrozić najpopularniejszym jak dotąd mediom.
Możesz być jednym z nich 😉
Ta idea jest mi bliska, ale w przypadku dużego zainteresowania żadna instancja nie jest w stanie utrzymać jakość (duża liczba userów zabije skromne serwery). Nie bez przyczyny powstają tysiące m.kw. serwerów przez Big Tech żeby zaoferować wydajność (i nowe funkcje).